189 ☕️
– No, nareszcie jesteś kochanie. Opowiadaj, jak tam było? Wypoczęłaś trochę? Jutro musisz juz wracać do szkoły… A jak Bella? Czy ten Barista to tak chce z nią być na poważnie? Ona jest taka dobra i już raz się nacięła. Ty zresztą też, pamiętasz? Lepiej by było, gdyby jej nie zranił. – Pani Monika wyrzucała z siebie potok słów. Pytała i pytała, gdy tymczasem Oliwka postawiła przed nią pękatą filiżankę z czarną herbatą. Aromat bergamotki wolno nabierał głębi, a bursztynowy kolor płynu zaczynał przypominać spalony karmel.
Już od wyjazdu na Święta Wielkanocne w głowie Oliwki kłębiło się tysiące myśli. Chciała w Krakowie poukładać wszystkie swoje plany życiowe. I to dosłownie wszystkie. Zastanawiała się nad zmianą pracy. Ta, w której pracowała, była niezła, ale każdy dzień w szkole przyprawiał ją o mdłości. I to nie z powodu uczniów, a właśnie kolegów. Codziennie wypytywano ją, kiedy w końcu zmieni stan cywilny, albo jak się czuje , jako podległa swojej byłej przyjaciółki. Za każdym razem zdawkowo odpowiadała na każde pytanie, ale miała już tego wszystkiego po dziurki w nosie. I teraz jeszcze te pytania Moniki. Z każdą chwilą herbata robiła się mocniejsza, a rozmowa napięta.
– Bella ma się dobrze, mamo. Jej kawiarnia nabiera rumieńców i dosłownie i w przenośni. Oliwka wzięła głęboki oddech i włożyła dwa tosty do opiekacza.
– Zjadłabyś coś pożywniejszego, a nie tak na słodko. – westchnęła Monika patrząc, jak córka wyciąga z lodówki dżem truskawkowy i smaruje nim gorące tosty.
Słońce jeszcze nieśmiało zaglądało do kuchni, a jego promienie tańczyły na tafli herbacianego naparu. To był dobry moment, by porozmawiać o rzeczach trudnych i dla Moniki i dla Oliwki.
– Mamciu, ja nie chcę wracać do pracy. Bardzo źle tam się czuję, to nie moja bajka. – Oliwka długo przygotowywała się na tę rozmowę, jednak okruchy tostów tak drapały ją w gardle, że nie mogła powstrzymać się od łez. Po chwili tonęła we łzach i głośno zapijała ją herbatą.
– Ale jak to? Nie rozumiem. Nie możesz tak się zachowywać, jak rozzłoszczona mała dziewczynka, której znudziły się zabawki. Co z edukacją? Tyle się kształciłaś… Masz umowę na czas nieokreślony i teraz chcesz to wszystko rzucić?
– Muszę wyjechać. Najlepiej gdzieś daleko. Może do Rzymu?
Monika zamarła. Do Rzymu? Aż tak to jest poważne? Wpatrywała się w zapłakaną twarz córki i wiedziała, że Oliwka ma kryzys i tylko ona, Monika, może jej pomóc.
– Oliwciu zrób mi kawę i przynieś tego twojego laptopa. Trzeba zrobić rezerwację, najlepiej na jutro.
Oliwia przetarła oczy ze zdumienia. Dawno nie widziała matki tak zrelaksowanej.
– Mamo, a ty gdzie się wybierasz? Ostatnio coś tam wspominałaś o wyjeździe do Krakowa.
– Nie kochana, jedziemy do ciotki Alessandry. Andiamo! Si!